W trakcie ostatniego szkolenia PNF w Rzeszowie jeden z uczestników zadał to bardzo interesujące pytanie, pytanie które szczerze mówiąc pojawia się dość cyklicznie a odpowiedź na nie, nie jest aż tak prosta i oczywista.

W psychologii znanych jest wiele teorii motywacji opartych o uwarunkowania biologiczne i behawioralne. Ja jednak w tym wpisie chciałbym przedstawić Ci badania będące podwaliną dla teorii motywacji opartych na społecznych perspektywach poznawczych.

Ferdinand Hoppe jeden z prekursorów badań nad aspektami ludzkiej motywacji oraz sposobów definiowania sukcesu i niepowodzenia, zaprosił do swojego laboratorium grupę lokalnych rzemieślników oraz studentów[1]. Postawił przed nimi zadanie zręcznościowe polegające na rzucaniu obręczami w taki sposób, by nadziewały się na ruchome kołki (umocowane do taśmociągu, jak w lunaparku figurki kaczek na strzelnicy). Hoppe zauważył, że niektóre osoby czuły zadowolenie z siebie już po 8 celnych rzutach, gdy inne ogromną frustrację przy 12 celnych. Dodatkowo dostrzegł, że zmianie ulegał również poziom wydajności, dzięki któremu poszczególne osoby odczuwały satysfakcję. W miarę upływu czasu liczba trafień, która na początku uznana była za sukces po kilku seriach postrzegana była już jako porażka. Na podstawie tego badania przeprowadzonego na początku ubiegłego stulecia, współczesny już nam Martin V. Covington z University of California, zwrócił uwagę na kilka czynników wpływających na ludzką motywację:

  1. Poziomy aspiracji – Nasza ocena czy odnieśliśmy sukces czy porażkę w mniejszym stopniu zależy od jakości wykonania zadania ruchowego. O wiele bardziej istotne dla osoby podejmującej działanie jest to, w jaki sposób ostateczny rezultat wypada w konfrontacji z początkowymi aspiracjami.
  2. Pewność siebie – Odzwierciedla stopień, w jakim osoba podejmująca działanie postrzega siebie jako osobę będącą w stanie „wygrać nagrodę” to znaczy wykonać zadanie w sposób, który będzie ją satysfakcjonował.
  3. Oczekiwanie – Termin oczekiwanie odnosi się do postrzeganych warunków oraz możliwości odniesienia sukcesu. Postrzeganie, że dobrze wypadnie się w ostatecznym rozrachunku zależy nie tylko od własnych predyspozycji ale również od otoczenia, w którym osoba podejmuje się działania.
  4. Realistyczne Wyzwania – Klucz do zaangażowania w uczenie się, wymaga by zadanie i możliwości osoby podejmującej się go, były do siebie dopasowane.
  5. Cele wyznaczone samodzielnie – W badaniu Hoppes’a osoby biorące w nim udział same wyznaczał sobie cele do osiągnięcia (ile razy chcę trafić) i modyfikowały je w zależności od potrzeby. Dzięki temu ich poziom aspiracji osiągał efekt spirali idącej ku górze, nieznacznie wyprzedzającej poziom obecnych osiągnięć, wyprzedzając go na tyle by realizować cele krótkoterminowe. Dzięki temu osoby poddawane badaniu przez Hoppes’a, działały na poziomie własnego maximum możliwości.
  6. Samokontrola Postępów – Poczucie kontroli nad własnymi postępami, wynikające z możliwości samodzielnego wyznaczania celu, generuje pozytywną dynamikę dzięki czemu pozostajemy zaangażowani w zadanie.

W jaki sposób zastosować to w trakcie terapii pacjentów?

To co mógłbym Ci zasugerować to przede wszystkim pozwól by już na samym początku terapii, jej cel był wyznaczony samodzielnie przez Twojego pacjenta. Pomóż mu doprecyzować go w taki sposób by spełniał warunki koncepcji S.M.A.R.T. (więcej na ten temat opowiadam w nagraniu PNF w Praktyce analiza SMART). Pamiętaj o samokontroli postępów i w razie potrzeby zwróć uwagę by pacjent zmodyfikował cele krótko i długoterminowe.

Zaaranżuj sytuację terapeutyczną i zadanie do wykonania w taki sposób by spełniała ona oczekiwania oraz poziom aspiracji. Korzystając z nomenklatury jaką stosujemy w filozofii koncepcji PNF, pozwól odnieść sukces („set the patient for success”). Pierwsze ćwiczenia czy aktywności muszą stanowić realistyczne wyzwanie, ponieważ pozwoli Ci to wpłynąć na jego pewność siebie.

Przykład:

Pacjent, Jan Kowalski[2], 65 lat, 2 tygodnie po udarze niedokrwiennym w wyniku, którego doszło do porażenia połowiczego lewej strony ciała. Do tej pory Pan Jan był poważnym przedsiębiorcą, prezesem niewielkiej firmy rodzinnej, który „zapracowywał się na śmierć” aż w końcu prawie mu się to udało. Jego obowiązki służbowe przede wszystkim polegały na monitorowaniu i egzekwowaniu pracy wykonywanej przez pracowników, czyli całe dnie chodził „zdenerwowany”. W chwili obecnej, ex-prezes Kowalski, w trakcie oceny Rivermead Motor Assessment, w sekcji Funkcje Globalne zdobył 1 punkt (na 13 możliwych), a w sekcji Kończyna Dolna i Tułów, 2 punkty (na 10 możliwych). Naturalną rzeczą jest, że do tej pory wszyscy słuchali Pana Jana, więc w jego mniemaniu nie ma powodu by ta sytuacja miała się zmienić, a ponieważ jego świat właśnie przewrócił się do góry nogami, to motywacja do „ćwiczeń” jest niska, bo z ćwiczeniami nigdy nie było mu po drodze.

Pan Jan chce „chodzić normalnie” pomogłeś więc nieznacznie doprecyzować, że chodzić normalnie dla was będzie oznaczać, za 6 miesięcy Pan Jan przejdzie 1000m utrzymując tempo marszu około 117 kroków na minutę. Cel długoterminowy został więc jasno określony, ty jednak obawiasz się, że może być on nie realny do osiągnięcia w takim przedziale czasowym, na takich warunkach. Jasno więc komunikujesz, że wyznaczona data pozostaje „otwarta” i w razie potrzeby skrócicie ją lub nieznacznie wydłużycie.

Jak wiesz, możliwość chodzenia jest dla wszystkich ważna jednak każdy chodząc czerpie z tego inne korzyści. Dopytałeś więc z jakiego powodu dla Pana Jana chodzenie jest tak ważne i dowiedziałeś się, że możliwość samodzielnego poruszania się pozwoliłaby Panu Janowi ponownie przebywać w firmie, miejscu które jest jego całym życiem. Od teraz więc wizja powrotu do „ukochanego” miejsca staje się przysłowiową „marchewką”. Za każdym razem gdy zaczniecie trenować nowe aktywności najpierw tłumaczysz w jaki sposób pomogą one osiągnąć upragniony cel.

Na pierwszej sesji ponieważ zdajesz sobie sprawę, że poziom aspiracji jest bardzo wysoki tłumaczysz jak ważne z punktu widzenia chodu jest umiejętność zmiany pozycji w łóżku, samodzielnego siedzenia czy przejście z leżenia do siadu. Tłumaczysz również, że trenując te aktywności będziecie mogli przygotować tułów oraz nogi Pana Jana, do samodzielnego przemieszczania się. W trakcie terapii większość czasu spędzacie realizując program pracy na macie, trenując obroty, oraz przygotowując tułów w siadzie. Dobrane przez ciebie aktywności były na tyle wymagające, że Pan Jan musiał wykazać się zaangażowaniem jednak na tyle łatwe, że był w stanie każdą z nich wykonać w wyznaczonej przez ciebie ilości powtórzeń czy ramach czasowych.

Jak widzisz motywacja pacjenta w dużym stopniu zależy od ciebie. Twojej umiejętności zarówno budowania terapii (doboru aktywności) jak i również wspólnej pracy z pacjentem w temacie wyznaczania i monitorowania celów.

Jeśli ten wpis Ci się podobał, uważasz że wnosi on jakąś wartość, proszę daj mi o tym znać wpisując swój komentarz poniżej.

 

[1] Tara Chand Sharma, „The Motivation For Learning and Teaching”

[2] Jakakolwiek zbieżność nazwisk jest przypadkowa.